Recenzja filmu „Uśmiechnij się”. Śmiech czy strach?

Share

„Uśmiechnij się” to film, który już od 30 września 2022 można oglądać w polskich kinach. Choć tytuł wydaje się wesoły, to nie powinien nas zmylić. W końcu to horror, więc raczej tylko nieliczni będą się bać, ale czy na pewno? Parker Finn postanowił stworzyć produkcję, która łączy motywy i historie filmów nam już znanych i oglądanych wielokrotnie. Jakie są skutki jego pracy? O tym można się przekonać poniżej!

„Uśmiechnij się”, czyli krótki zarys historii

Doktor Cotter, w którą wciela się Sosie Bacon, pracuje na oddziale psychiatrycznym. Mimo że jest przepracowana, nie zaniedbuje swoich obowiązków, a jeszcze ich sobie dokłada. Każdego dnia spędza w szpitalu wiele godzin, dopóki nie zauważa tego jej przełożony. Tym sposobem piękna pani doktor zostaje odesłana do domu. Kiedy jest gotowa do wyjścia, w jej biurze rozbrzmiewa dźwięk dzwoniącego telefonu. Kobieta nie wahając się zbytnio, postanawia go odebrać. Niestety to połączenie nie wróży nic dobrego. Zresztą nie tylko on.

Uśmiechnij się recenzja
Uśmiechnij się recenzja / Paramount Players

Na oddziale psychoterapeutka poznaje pacjentkę, młodą dziewczynę, która przypadkowo (bądź nie) była świadkiem zabójstwa swojego profesora i jest przekonana, że klątwa ją dopadła, a teraz przeniesie się również na inne osoby. Opowiadane przez studentkę historie są tak nieprawdopodobne, że lekarce trudno w nie uwierzyć. Jednak zmienia zdanie, gdy dziewczyna na jej oczach popełnia samobójstwo z uśmiechem na ustach, który na nich pozostaje, nawet kiedy martwe ciało nie daje żadnych oznak życia. W tym momencie rozpoczyna się horror doktor Cotter. Tylko ona widzi pewną istotę umiejącą zmienić się w przeróżne osoby, również te znane. Jedyne co pozostaje bez zmian, jest przerażający uśmiech. To prowadzi do tego, że psychoterapeutka dotąd twardo stąpająca po ziemi i wierząca w naukę, zaczyna popadać w obłęd i postanawia rozwikłać zagadkę istoty, która zmusza ludzi do odbierania sobie życia, a dochodzi do niego zawsze na oczach innej osoby – kolejnej ofiary klątwy. Czy bohaterce uda się wygrać walkę z czasem i paranormalnym stworzeniem? Tego można jedynie dowiedzieć się po obejrzeniu filmu „Uśmiechnij się”.

„Uśmiechnij się” – skojarzenia z innymi produkcjami

Ci, którzy byli już na seansie „Uśmiechnij się” bądź czytali wpisy w sieci, doskonale zdają sobie sprawę, że Parker Finn postanowił w swojej produkcji wykorzystać motywy znane nam z innych filmów. Już po opisie fabuły można zauważyć nawiązanie do „Coś za mną chodzi” (2014), gdzie główny bohater jest prześladowany przez tajemniczą postać i wizje. Nie da się też przeoczyć podobieństwa do serii „Resident Evil” i wirusa zamieniającego ludzi w zombie. Choć w „Uśmiechnij się” bohaterzy nie są zombie, to działają na nieco podobnej zasadzie.

Nie mają bowiem wpływu na swoje życie, a kieruje nimi im ktoś zupełnie nieznany, kto właściwie nie ma prawa bytu. Wcześniej wspomniana rozmowa telefoniczna nawiązuje do kultowego „Krzyku”, a zachowanie doktor Cotter idealnie odzwierciedla te przedstawione we „Wcieleniu”. Na szczęście Parker Finn wykorzystał motywy w taki sposób, że nie są one zbite w jedną całość i jedynie przeplatają się w fabule, a historia prześladowanej przez nadprzyrodzoną postać jest spójna, interesująca, trzymająca w napięciu i nieco przerażająca, a przecież właśnie o to chodzi w horrorach.

„Uśmiechnij się” – obiektywna ocena

Czy uśmiech może przerażać? Zdecydowanie tak! Bardzo szybko można się o tym przekonać, udając się do kina na recenzowany film. Obiektywnie można stwierdzić, że Parker Finn stanął na wysokości zadania i dał widzom możliwość obejrzenia ciekawej i momentami strasznej opowieści. W „Uśmiechnij się” nie bał się wprowadzić momentów zaskakujących, owianych tajemnicą i nawiązujących do przeszłości, co pozwala nam na lepsze poznanie bohaterki i utożsamienie się z jej postacią.

Uśmiechnij się
Uśmiechnij się / Paramount Players

Oczywiście w filmie nie mogło zabraknąć tzw. jump – scare’ow, czyli wyskakujących postaci w najmniej oczekiwanym momencie oraz technik mających wcisnąć oglądających w fotel, bo jak to jest możliwe, że psychoterapeutka widzi w swoim mieszkaniu cień dziewczyny, która na jej oczach odebrała sobie życie? Dla osoby wierzącej w naukę do tej pory było to absurdalne, ale ta historia świetnie pokazuje, że na świecie nie ma nic pewnego i czasem trzeba zmienić swoje przekonania.

Czy warto obejrzeć „Uśmiechnij się”?

Film „Uśmiechnij się” dedykowany jest przede wszystkim osobom, które podczas oglądania lubią poczuć dreszczyk emocji i obecność istot spoza naszego świata. Choć fabuła nieco się przeciąga i historię doktor Cotton można było trochę skrócić, to gwarantuje grozę, dobrą zabawę i także odrobinę śmiechu. Widzowie z całą pewnością z zapartym tchem i mocno bijącym sercem będą siedzieć do końca seansu, a finał ich zaskoczy!

Czy warto obejrzeć „Uśmiechnij się”? Na to pytanie odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca. Choć w filmie powielono niektóre schematy, to miło i nostalgicznie się do nich wraca, a Parker Finn zadbał o każdy szczegół, więc nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na jego kolejne produkcje. Być może ponownie nas pozytywnie zadziwi!