Wielka woda – słabości ludzkie i ich niezwykła moc w obliczu katastrofy

Share

Od dwóch tygodni na platformie Netflix dostępny jest najnowszy polski serial pt. „Wielka woda”.  Wiele osób czekało na ten film. Pomysł nakręcenia filmu o powodzi we Wrocławiu w 1997 roku budził i obawy i nadzieje. Powódź we Wrocławiu to jedna z największych katastrof naturalnych w Polsce, która pochłonęła setki istnień ludzkich, zniszczyła większą część miasta i pozbawiła całego dobytku wielu jej mieszkańców. W wyniku powodzi zalana została większa część miasta, do dzisiaj we Wrocławiu można znaleźć miejsca, które upamiętniają tamtą katastrofę.

Recenzja serialu Wielka Woda
Recenzja serialu Wielka Woda / Netflix

Na ścianach wielu budynków zaznaczono miejsca, do których sięgała wówczas woda. Pod wodą znalazło się centrum zabytkowego miasta i wiele osiedli mieszkalnych. Fabuła filmu powstała w oparciu o te wydarzenia. Film w reżyserii Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka pokazuje wydarzenia z dni tuż przed powodzią. Przybierająca woda w okolicznych rzekach i bardzo złe prognozy sprawiają, że sztab kryzysowy, składający się z członków władz miasta, naukowców i specjalistów ma niewiele czasu na podjęcie decyzji. Z drugiej strony żadna decyzja nie wydaje się w tej sytuacji być prosta. Czynnik ludzki – setki obaw, tarcia pomiędzy nimi, strach i nadzieja przemieszane ze sobą – to wszystko wpłynie na bieg wydarzeń. A serial pokazuje to w sposób naprawdę dobry.

Film o zwykłych ludziach

Serial „Wielka woda” składa się z sześciu odcinków. W kolejnych odcinkach poznajemy głównych bohaterów, z których każdy ma za sobą swoją osobistą trudną historię. W jakiś sposób osobiste przeżycia wpływają na ich decyzje i postępowanie. „Wielka woda” jest więc filmem w dużej mierze po prostu o ludziach. I o tym, jak ich działania wpływają na otaczającą rzeczywistość. Wydarzenia, które wkrótce będą miały miejsce sprawiają, że drogi głównych bohaterów spotykają się. Wobec natury człowiek okazuje się bezsilny. Jednak wzajemne porozumienie i współpraca mogą zniwelować szkody. Twórcy serialu w doskonały sposób pokazuję ten aspekt wydarzeń.

Walka człowieka z żywiołem z góry zazwyczaj skazana jest na przegraną tego pierwszego. Jednak otrzeźwienie, jakie przynosi skrajna sytuacja sprawia, że wobec naprawdę dużego nieszczęścia drogi niektórych osób zmieniają całkowicie swój bieg. Holoubek i Ignaciuk dają nam świetnie skrojoną historię, która sprawia, że groza tamtych dni – którą czuli nie tylko Wrocławianie, ale przecież cała Polska żyła tamtymi wydarzeniami – wraca do nas z dużą siłą.

Główni bohaterowie serialu

Bazując na powyższych założeniach twórcom filmu udało się skonstruować ciekawe pod względem charakterologicznym postacie, także te drugoplanowe, dzięki czemu od początku z przejęciem śledzimy ich losy. Kreacje aktorskie w serialu „Wielka woda” to prawdziwy majstersztyk. Tomasz Schuchard w roli Marczaka – radnego startującego w wyborach do kolejnej kadencji – jest niesamowicie wiarygodny. Zwraca uwagę z jednej strony determinacją w staraniach o uratowanie miasta, z drugiej – tym, jak ważne jest dla niego sprawne łączenie ról w życiu zawodowym i osobistym. To człowiek z krwi i kości.

Agnieszka Żulewska w roli Jaśminy Tremer – hydrolog, sprowadzonej przez Marczaka w celu opracowania strategii walki z żywiołem – znajduje się po drugiej stronie skali. To wielka indywidualistka, osoba bardzo autonomiczna, a jednocześnie zmagająca się od lat z problemem dopasowania się do rzeczywistości i narzucanych przez nią ról. W obliczu katastrofy odkrywa w sobie pokłady uczuć, które pozwolą jej zbliżyć się do tych, którzy są dla niej najważniejsi w życiu. Śledzimy z zapałem losy tych dwojga, jednak najbardziej wciągający jest kontekst całej sytuacji, czyli zbliżająca się do Wrocławia wielka woda, która odmieni losy tak wielu.

Świetne role drugoplanowe

Wśród pozostałych bohaterów filmu na pewno uwagę przyciąga Andrzej Rębacz – w tej roli bardzo dobry Ireneusz Czopa – który w obliczu wydarzeń staje na czele protestów wobec planów zalania wodą podwrocławskich Kęt. Rębacz, który dawno porzucił rodzinne stronny, przywodzi na myśl biblijnego syna marnotrawnego, który w ciągu zaledwie kilku dni całkowicie zmienia swoje podejście. Postanawia nie tylko stanąć na czele walczących o ziemie sąsiadów, ale i zawalczyć o swoją „ojcowiznę”, którą dotąd w ogóle się nie interesował.

Wielka Woda recenzja
Wielka Woda recenzja / Netflix

Na ekranie zobaczyć też można Annę Dymną – w roli byłej śpiewaczki operowej, która zaprzepaściła swoje zdrowie i kondycję i od lat spędza czas wyłącznie w swoim mieszkaniu – nieodżałowanego, nieżyjącego już Jerzego Trelę, w roli ojca Andrzeja Rębacza, Tomasza Kota w roli prezydenta miasta – którego chciałoby się trochę więcej w tym filmie, Leszka Lichotę w roli cynicznego wiceministra, czy Łukasza Lewandowskiego w roli lekarza, który zmuszony jest ewakuować chorych ze swojego szpitala i nie cofnie się przed niczym, żeby tylko do końca zapewnić im dobrą opiekę. Uwagą zwraca bardzo dobra Blanka Kot – pierwszy raz na ekranie – w roli córki Marczaka.

Niezwykły klimat filmu

Bohaterowie drugoplanowi skonstruowani są w taki sposób, jak robi się to w najlepszych produkcjach na świecie. Grupa narkomanów, na czele z dilerem granym przez Marka Dyjaka, z jednej strony uświadamia tę mroczniejszą stronę życia miasta, z drugiej – potrafi wykazać się bardzo ludzkim odruchem, kiedy w sytuacji skrajnej potrzebna jest pomoc. Wszystkie epizodyczne role – żołnierzy biorących udział w akcjach pomocowych, mieszkańców Kęt czy innych okolicznych miejscowości – z jednej strony doskonale wpasowują się w  klimat życia w tamtych czasach, z drugiej powodują, że fabuła filmu jest zwarta, a każda scena ma znaczenie dla całości.

Serial „Wielka woda” przyciąga do ekranu nie tylko świetnymi kreacjami aktorskimi i napięciem, jakie udziela się podczas oglądania. Trzeba zaznaczyć, że jest ono bardzo umiejętnie budowane od samego początku, co sprawia, że serial niesamowicie wciąga. Ważną zaletą filmu jest jego klimat. Zdjęcia oddają atmosferę lat 90., zdają się być przebitkami filmów i fotografii z tamtych lat. Można odnieść wrażenie, że na ekranie widzimy Wrocław z roku 1997. Odpowiednio dobrana muzyka przenosi nas w czas przeszły, przypominając o panujących wówczas trendach.

„Wielka woda” to jeden z najlepszych seriali polskich, jaki powstał w ostatnich latach. Sprawnie nakręcony, ze świetnie skonstruowanymi sylwetkami głównych bohaterów, oddający grozę tamtego wydarzenia, a jednocześnie pokazujący zwykłe ludzkie słabości, które często mają wpływ na to, jak potoczą się wydarzenia, mające wpływ na życie tak wielu ludzi. Wydarzenia roku 1997 sprawiły, że z perspektywy czasu trudno o jednoznaczną ocenę postaw wielu osób. Jednak w filmie nikt nie próbuje nikogo oceniać, czy rozliczać.

W obliczu katastrofy ludzie skupiają się wokół tego, co dla nich najważniejsze, najbliższe, najcenniejsze – i to jest naturalne. Z drugiej jednak – potrafią działać ramię w ramię, porzucić wygodę i konformizm, postawić na dobro wspólne, a nie tylko osobiste. Bo w gruncie rzeczy jedno z drugim wiążą się przecież nierozerwalnie. I to wszystko przede wszystkim pokazuje nam świetny serial Holoubka i Ignaciuka. I dlatego jest tak bardzo wart obejrzenia. Takie produkcje niestety bardzo rzadko zdarzają się w polskiej kinematografii – miejmy nadzieję, że „Wielka woda” wyznaczy całkiem nowy kierunek.