Zaskakujący i klimatyczny. Recenzja serialu „The Last of Us”

Share

Serial „The Last of Us” to adaptacja jednej z najbardziej kasowych gier wideo ostatnich lat. Widzowie obiecywali sobie po nim doskonałe odwzorowanie świata wykreowanego przez studio Naughty Dog i zachowanie wierności oryginalnej fabuły. Czy tak jest rzeczywiście i czy cały serial jest wart uwagi?

Adaptacja popularnej gry wideo

„Last of Us” to gra akcji, która zadebiutowała w 2013 roku i zdobyła uznanie miłośników wirtualnej rozrywki na całym świecie. Produkcja jest doceniana za ciekawą fabułę i znakomite wykonanie pod względem wizualnym. Twórcy serialu mieli nie lada wyzwanie — przenieść na język filmu historię, której najważniejsze zdarzenia były pierwotnie punktami zwrotnymi w interaktywnej rozgrywce. Tym samym konieczna stała się rozbudowa i uzupełnienie tak, aby produkcja stała się czytelna i wciągająca także dla widzów nieznających gry.

Rozbudowa oryginalnej historii

Twórcy HBO wywiązali się z tego zadania znakomicie. Postanowili zainteresować widza katastroficzną wizją świata roztaczaną wiele lat przed wydarzeniami, w których udział biorą główni bohaterowie. Fabuła poprzedzona została prologiem osadzonym w programie telewizyjnym w latach 60. ubiegłego wieku, w którym naukowcy wyjaśniają przyczyny możliwej do zaistnienia epidemii obejmującej cały świat. W ten sposób uzyskano ponury akcent jeszcze przed zaangażowaniem widza w główną historię. Prolog nadaje serialowi wiarygodności i powoduje, że możemy wierzyć w dalszy rozwój wydarzeń.

The Last of Us
The Last of Us / HBO

Zarówno gra, jak i serial opowiada o perypetiach Joela Millera — przemytnika, który podejmuje się zadania przewiezienia nastoletniej Ellie Williams przez niebezpieczne tereny postapokaliptycznych Stanów Zjednoczonych. Na ekranie historia rozpoczyna się jednak od zapoznania z codziennym życiem Joela przed wybuchem epidemii. Poznajemy jego córkę Sarah i wzajemne relacje, którym daleko do idealnego układu rodzicielskiego. Wątek ten jest pogłębiony w stosunku historii z gry i buduje obraz bohaterów, którzy nie są papierowymi postaciami, lecz mają swoje indywidualne dążenia i aspiracje.

Sprawdź również serial The Bear

Zakażenie groźnym grzybem

Serial nie daje nam jednak nacieszyć się życiem rodzinnym Joela. Akcja przyspiesza i szybko jesteśmy w centrum trudnych wydarzeń. Niebezpieczny grzyb infekuje ludzi i przenosi się na kolejne osoby, zmieniając ich w żywe trupy. Znane otoczenie miasteczka staje się nieprzyjazne i Joel z córką starają uciec przed rzeczywistością, która wygląda jak w prawdziwym horrorze. Armia USA stara się pomagać, lecz w praktyce żołnierze boją się zarażonych, tak samo, jak zwykli ludzie. Nastrój grozy został doskonale zobrazowany zarówno pod względem wizualnym, jak i pokazując przeżycia głównego bohatera. W konsekwencji całej historii Joel traci córkę i przeżywa traumę. Jest to bardzo mocny i niezwykle dramatyczny punkt fabuły.

Wędrówka po zniszczonym świecie

Dalsza historia opowiadana w serialu „The Last of Us” jest rozgrywana w scenerii ogarniętych chaosem Stanach Zjednoczonych. Widzimy zniszczone tereny, w tym Boston, czyli jedno z bardziej znanych miast w północno-wschodniej części USA. Wizja ta jest przekonująca i robi duże wrażenie, mimo że budżet serialu nie może równać się filmom wyświetlanym w kinach.

Widz obserwuje trudne relacje pomiędzy osobami ocalałymi. Widzimy ich potrzeby, nawiązujące się przyjaźnie, konflikty i układy w świecie ogarniętych prawdziwą wojną. Najważniejszym celem staje się po prostu przetrwanie trudnego czasu.

Wiarygodna scenografia serialu

Na oddzielną uwagę zasługuje scenografia serialu. Widać wiele zniszczonych przedmiotów i lokacji, które są pokryte kurzem lub brudem. Twórcy nie stronią od przedstawienia ludzi ogarniętych infekcją wyglądających makabrycznie. Wszystkie elementy wyglądają autentycznie. Widać, że twórcy zwracają dużą uwagę na dopracowanie detali, aby widz mógł poczuć apokaliptyczny klimat. Należy też zwrócić uwagę na sposób filmowania, który w wielu scenach jest zbliżony do stylu wizualnego gry. Dodaje to serialowi smaczku, który może zwrócić uwagę młodszych i starszych widzów.

Zobacz także recenzję serialu Wielka woda

Doskonała kreacja Pedro Pascala

Serial „The Last of Us” nie byłby tak wiarygodny, gdyby nie doskonała gra aktorska. Na szczególną uwagę zasługują dwie główne kreacje Pedro Pascala i młodej Belli Ramsey. Pedro jest aktorem znanym wielu osób z serialu „The Mandalorian” rozgrywającego się w świecie Gwiezdnych Wojen. Tam jednak aktor główną część historii odgrywa w hełmie na głowie i tylko w kilku scenach może pokazać prawdziwą twarz. W „The Last of Us” pokazuje, że jest jednym z najlepszych aktorów swojego pokolenia. Dokładnie widzimy emocje, doświadczenie osoby w średnim wieku, a także zrezygnowanie i brak wiary w poprawę warunków życia. Pedro Pascal jest niezwykle charyzmatyczny i przedstawia całą paletę emocji. Jego gra aktorska jest na najwyższym światowym poziomie.

Kontrowersyjna Bella Ramsey

Partnerująca mu Bella Ramsey zasłynęła rolą w „Grze o tron”, a tutaj zdobywa kolejnych fanów. W zasłużony sposób, bo jej sposób przedstawienia postaci Ellie jest znakomity. Dziewczyna jest narwana, często lekkomyślna, lecz potrafi też działać w racjonalny sposób. Aktorka pokazuje nastoletnią wrażliwość i zmiany, jakie zachodzą w głowie bohaterki pod wpływem trudnych wydarzeń.

The Last of Us recenzja
The Last of Us recenzja / HBO

Przed premierą serialu można było sądzić, że młoda osoba nie będzie w stanie przedstawić wiarygodnie swojej postaci. Na szczęście obawy te pozostały bezpodstawne, bo Bella robi to doskonale. Dodatkowym atutem jest fakt, że jest to osoba o wyglądzie, który nie reprezentuje typowego kanonu piękna. Jej typ urody odbiega także od postaci przedstawionej w grze. Tym bardziej należy docenić aktorkę i jej umiejętności, mimo młodego wieku.

Czytaj też o czym jest serial Dahmer

Muzyka uzupełniająca wydarzenia

Jedyne, co nie przykuwa uwagi w „The Last of Us” to muzyka. Jest dobrym uzupełnieniem tła, ale nie wyróżnia się wśród innych seriali czy filmów. Ścieżka dźwiękowa jest poprawnie zbudowana, podkreśla charakter scen, nastrój radości, niepewności i grozy. Szkoda jednak, że nie zdecydowano się na dodanie głównego motywu dźwiękowego, który mógłby przewijać się przez cały serial. Nadałoby to mu dodatkowego stylu i sprawiło, że pozostałby w pamięci widzów również pod tym względem.

Twórcy HBO zbudowali niezwykły klimat i świat, który może wciągnąć każdego. To postapokaliptyczna opowieść o ludziach postawionych w ekstremalnych sytuacjach, na które nie mają żadnego wpływu. Miejmy nadzieję, że wysoki poziom serialu zostanie utrzymany w kolejnych odcinkach. Jeśli ekipie HBO się to uda, będzie to jeden z najlepszych seriali telewizyjnych wyprodukowanych do tej pory w XXI wieku. Niezależnie od naszych ulubionych gatunków filmowych, „The Last of Us” po prostu trzeba obejrzeć!