Nie od dziś wiadomo, że pasjonuje nas świat ukryty, którego nie jesteśmy w stanie dostrzec. Nie chodzi tylko nawet o wątki związane z alternatywną rzeczywistością, ale też tym, co się stanie za wiele lat, jak będzie wyglądać świat. Wraz z premierą „Westworld” ruszyła pewna lawina seriali, które starają się w ciekawy sposób opowiadać o scenerii sci-fi. Peryferal ma iść tą drogą, ale czy udało się twórcom nawiązać do hitu HBO? Postanowiliśmy się tym zająć i przygotowaliśmy naszą recenzję serialu.
Czy Peryferal to kalka Westworld? Trochę tak, a trochę nie
Wspomnieliśmy o tym, że „Westworld” nadaje w ostatnich latach ton, jeżeli chodzi o trend w nowych serialach gatunki sci-fi. Z pewnością fani tego dzieła będą zachwyceni, że „Peryferal” wprost nawiązuje do swojego znanego poprzednika, ponieważ producentami są osoby odpowiedzialne właśnie za „Westworld”. Amazon stworzył dzieło, które naprawdę warto obejrzeć, aczkolwiek nie będziemy ukrywać, że nie jest to ten poziom, co serial z Anthonym Hopkinsem. Został on stworzony na podstawie książki Williama Gibsona o tym samym tytule.
Nie można ukrywać, że odniesienia są widoczne gołym okiem. Z jednej strony można to pochwalić, ale też trzeba się zastanowić nad tym, czy odgrzewany kotlet może smakować równie smacznie niż oryginał. Trzeba zaznaczyć, że obsada aktorska nie jest tak znana jak z „Westworld”, ale summa summarum wyszło i tak nieźle.
Przybliżając wam główne wątki serialu, akcja rozgrywa się w przyszłości, w której Flynne wraz z bratem zarabiają poprzez produkcję gier wideo. Flynne Fisher to absolutna ekspertka od wirtualnego świata. Co ciekawe, pewnego dnia otrzymuje do przetestowania sprzęt mający w sobie sporo tajemniczości. Można powiedzieć, że tą niespodzianką jest granie w systemie VR, gdzie sami jesteśmy głównym bohaterem i nie musimy sterować określoną postacią. Nie wspomnieliśmy o tym, że brat Flynne jest byłym żołnierzem z syndromem PTSD będącym weteranem wojennym oraz schorowaną matką. I teraz przechodzimy do najważniejszego, czyli tajemniczego sprzętu.
Czym tak naprawdę jest tajemniczy sprzęt? To gadżet przenoszący Flynne pod koniec XXII wieku do Londynu, w którym musi wejść w swego rodzaju grę szpiegowską z Aelitą spełniającą rolę przewodniczki. Okazuje się jednak, że jej ruchy będą miały ogromne konsekwencje dla ludzkości. Jest ona bowiem swego rodzaju herosem, który musi dotyczyć boje z żołnierzami z przyszłości, którzy czyhają na życie nie tylko Flynne, ale też całej rodziny. Wszystkie te pojedynki będą kojarzyć się szczególnie graczom, którzy mieli okazję zagrać w grę CD Projekt „Cyberpunk 2077”, bo jest to dość podobny klimat.
Sprawdź również serial Gang Zielonej Rękawiczki
Niestety, czym dalej w las tym gorzej
Nie będziemy was oszukiwać, że sukces „Westworld” będzie przeniesiony 1:1. Nie tym razem. Serial z Hopkinsem miał w sobie coś magicznego, role były zagrane brawurowo, a tutaj… no jest słabo. Główna bohaterka kompletnie nie przekonuje, a grająca ją Chloe Grace Mortez przypomina raczej dziewczynę z sąsiedztwa niż kogoś, kto ma zbawić swoją rodzinę i również świat. Jej mimika jest taka sama i tutaj trzeba zrzucić to produkcję, że niedopasowali roli do konkretnej osoby. To spory minus produkcji, bo chociaż Flynne jest ciekawą postacią, to jednak z całym szacunkiem dla aktorki, ale przypomina ona słodką blondynkę niż kogoś, kto ma zamiar stać się superbohaterem.
Zagadki są wyjaśniane w dość oczywisty sposób, co sprawia, że widz nie ma nagle „efektu wow” i nie zostaje zaskoczony. Wydaje się jednak, że nie o to chodziło twórcom, a może jednak właśnie miał zostać wkręcony licząc, że będzie pasmo „plot twistów”, a pewne wątki będą rozmieszczone zupełnie inaczej. Zatem aktorstwo ma swoje minusy, ale trzeba powiedzieć, że sama akcja toczy się naprawdę szybko. Jest to zdecydowanie największa zaleta tej produkcji, a widzowie szybko utożsamiają się z losami Flynne i Burtona, więc zapewne was to czeka. Ponadto na uwagę zasługują pojedynki wręcz z maszynami, które swoją drogą wyglądają jak z serialu będącego wzorem opisywanego przez nas dzieła. Nie da się jednak ukryć, że jest to smacznie opakowane.
Sprawdź również o czym jest serial Wielka Woda
Peryferal to zabawa w kotkę i myszkę – czy warto to oglądać?
Trzeba powiedzieć, że parę minusów na temat serialu się znalazło. Oczywiście, plusy również, jednak na minusy nie można przymykać oka. Schematy powtarzają się w kółko i widz nie zostanie w żadnym momencie zaskoczony. Widać to też po ocenach krytyków, którzy doceniają pomysł i nawet realizację, ale od najlepszych seriali „Peryferal” jest tak daleko, jak Warszawa od Nowego Jorku. Efektów specjalnych na wysokim poziomie nie brakuje, ale to jednak nie jest to, na co liczą najbardziej zagorzali fani science fiction.
Gdybyśmy mieli powiedzieć szczerze czy polecamy „The Periphal” to powiedzielibyśmy, że w miarę tak, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że nie macie lepszych alternatyw. Na pewno warto rzucić okiem na futurystyczny Londyn, efekty specjalne. W zamian dostaniecie pewną rozrywkę, ale czy będzie to coś, co rzuci was na kolana? Śmiemy wątpić.
Czytaj też recenzję filmu Uśmiechnij się